czwartek, 2 sierpnia 2018

Pies jest jedynym stworzeniem na ziemi, które kocha cię bardziej niż siebie samego

To tak strasznie boli, kiedy najbliższa tobie osoba tak bardzo cię krzywdzi. Nawet jeśli to tylko pies, zwykły zwierzak. Twój pupil. Zawsze chcesz dla niego jak najlepiej. Kupujesz różne zabawki i smakołyki, aby mógł czuć się jak w prawdziwym raju. Zapewniasz najdroższą karmę, bo tylko taką jada. Starasz się zapewnić mu jak najlepszą opiekę. Chodzisz z nim do weterynarza na szczepionki przeciwko przeróżnym chorobom, aby tylko nie zachorował. Nawet jeśli później przez kilka dni nie chce do ciebie podejść i jest obrażony. A kiedy jednak coś mu już dolega to rzucasz wszystko, bierzesz wolne od szkoły i pracy. Byleby być przy nim i mu pomóc. Nie liczy się dla ciebie to, że wydasz fortunę na badania i leczenie. Nic innego się nie liczy tylko on. Do fryzjera czasami też się go umawia. Nie może przecież wyglądać jak siedem nieszczęść. Specjalnie dla niego poświęcasz swój czas, chcąc z nim wyjść na spacer. I nie rezygnujesz z nich, chociaż przeciągnął cię przez pół ulicy, widząc kota. Czasami wyjeżdża się z miasta, żeby mógł wylatać się po lesie, czy jakiś łąkach. Kąpiąc go, często sam jesteś cały mokry, a cwaniak nadal suchy i brudny. A później ganiasz się z nim po całym mieszkaniu lub podwórku, próbując zmusić go do wejścia w wodę. Często także ucieka i znika na całe dnie jak nie dłużej. A ty szukasz go wszędzie i rozwieszasz ogłoszenia, nie mogąc spać po nocach. Jednak kochasz go całym swoim sercem. Uważasz za najlepszego przyjaciela, bo tylko on rozumie cię bez słów. Oddajesz siebie, bo wiesz, że możesz mu zaufać. Wierzysz, że pomimo tego ile musiałaś z nim przejść on zawsze stanie u twojego boku. Kiedy będziesz miała zły dzień i nie powstrzymasz płaczu, nie przejdzie obok ciebie obojętnie. Podejdzie do ciebie i pozwoli się wtulić w swoje futro, by wylać wszystkie żale. Spróbuje pocieszyć, liżąc po twarzy i gdzie się tylko da. Chce usłyszeć twój śmiech i zobaczyć promienny uśmiech. Zliże łzy smutku i zamieni na te radości. Kiedy masz kłopoty będzie cię bronić i chociażby on miałby na tym ucierpieć to nie pozwoli cię tknąć nikomu innemu. Jak zgubisz się to poprowadzi cię prosto pod drzwi domu, bo przecież on zna drogę powrotną. Nigdy nie zapomni swojego psiego raju. Nawet jeśli w przypływie gniewu na niego, uderzysz go. Nie znienawidzi cię. Da ci chwilę na uspokojenie się, po czym wróci, położy ci się na kolanach i będzie się łasił, prosząc o wybaczenie. Obudzi cię rano, żebyś się nie spóźniła na lekcje czy do pracy. Będzie czekał na ciebie w domu. Jednak kiedyś odchodzi. Nie masz go już w zasięgu ręki, nie czujesz ciepła bijącego od niego. Nie ma tej sierści, która zawsze przyjemnie cię łaskotała. Nie usłyszysz już tych radosnych szczeknięć ani pazurów, które uderzały w panele. Nie ma go koło ciebie, znikł. Jego ciało jest pochowane kilka metrów pod ziemią, a dusza odleciała do psiego nieba. Jedyne co po nim zostało to obroża, smycz, niedojedzona karma, pogryzione zabawki razem z butami, tony sierści na kanapie, jego zdjęcie na tapecie i książeczka zdrowia. I pomimo tego, że pojawi się nowy pies, nowy pupil, którego tak samo pokochasz, to pozostanie ten ból w sercu. Ten jeden, wielki, cholerny ból. Cząstka ciebie odeszła razem z tym psem, razem z nim. I tutaj nie pomoże przeszczep. Tutaj nic już nie pomoże, musisz się nauczyć z tym żyć. Musisz żyć dalej, pomimo tego, że go już przy tobie nie ma. A twoim obowiązkiem po jego śmierci jest to, aby pamiętać o tym, że kochał cię bardziej niż ty jego.

„Bo na tym pieskim świecie to się bardzo liczy, by iść na sześciu łapach i na jednej smyczy.” — M. Majewski



Witajcie!
Dzisiaj krótkie opowiadanie inspirowane ucieczką mojego psa, którą doskonale pamiętam. Zwiał mi na spacerze, musiałam go gonić przez pół wsi, a na koniec jak już go złapałam, wesoło sobie siedział i nie chciał ruszyć się z miejsca. Nawet jak mama przyszła mi z pomocą, to uparcie się nie ruszał. Dopiero jak kopnęłam go w tyłek (oczywiście nie tak, żeby zrobić mu krzywdę czy coś w tym stylu, jestem przeciwna przemocy wobec zwierząt) i zaczęłam iść sama do domu, bo miałam go już dość, to zaczął iść za mną. Do dzisiaj nie ogarniam tego psa. 
W każdym razie dedykuję to oczywiście moim dzieciom, a tak dokładniej trójce z nich wszystkich, jak i wszystkim innym psom i właścicielom takowych pupili.


Idąc od prawej, czyli od yorka, to przedstawiam wam Toffika, Figę i Yogiego. Moje kochane dzieci.
Zapraszam do pisania w komentarzach o swoich pupilach, nawet jeśli to nie są akurat psy. Miło mi będzie czytać, a nawet zobaczyć, jeśli ktoś da zdjęcie, wasze dzieci, bo jak moje bliskie otoczenie na pewno wie, kocham zwierzęta niezależnie od ich odmienności i sprawia mi przyjemność, jak widzę, że ktoś ma przyjaciela niekoniecznie w postaci człowieka. 
Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz